Chciałabym się wyłączyć, wiesz? Choć na chwilę zapomnieć o tym co się dzieje. Odetchnąć, złapać odrobinę powietrza. Odwrócić twarz w stronę słońca i rozkoszować się każdym promieniem. Pieprzona rzeczywistość uniemożliwia te upragnione szczęście, którego pragnę od zawsze. Myślałam, że już nic nie potrafi mnie złamać na dobre. A jednak. Przestałam ufać. Cholerną naiwność zamieniłam na brak wiary w ludzkość. To chyba lepsze, prawda? Żałuję, że zrozumiałam to tak późno, może gdybym wcześniej uświadomiła sobie pewne rzeczy, obeszło by się bez kolejnych rozczarowań. No cóż, lepiej późno niż wcale.
Wiem jedynie, że przeraża mnie to wszystko. Cholernie się boję. Nie potrafię żyć z takim strachem, a jedyna osoba która mogłaby mnie kiedykolwiek zrozumieć, odeszła. Ludzie zawsze odchodzą.
Powinnam się przyzwyczaić, że zawsze mnie zostawiają, gdy ich potrzebuję.