sobota, 25 sierpnia 2012

never be.

ludzie zawsze odchodzą, prawda? nie warto się przywiązywać, nie można. potem albo umierają albo własnowolnie zostawiają nas. i potem zotaje pustka, w sercu, odchodzi jakby część duszy, która była przeznaczona dla tej jednej, wyjątkowej osoby, która jednak postanowiła nas opuścić. mimo obietnic i zarzekania się ze nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji. oh, pieprzenie. nie ma nikogo kto byłby do końca.


wtorek, 21 sierpnia 2012

this is his work.

wystraczy jego uśmiech, delikatny gest.
boże, co ja mówię, wystarczy że spojrzy...
to silniejsze, nie chce wyjść z mojej głowy. 






niedziela, 19 sierpnia 2012

I love you , mom.

poświęciłam Ci swoje marzenia, zrezygnowałam z planów i z rzeczy na które długo czekałam. przez pieprzone dwa miesiące byłam non stop obok Ciebie, pocieszając Cię, tłumacząc że wszystko się ułoży, znosząc wszelkie wyzwiska w moją stronę, po prostu chciałam przetrwać i nie zostawiać Cię. dałam radę, a gdy z pozoru to wszystko minęło i mogliśmy wrócić do swojego życia. Ty jakby. kurwa zapomniałaś o tym. nie chcę żebyś mi dziękowała, żebyś wspominała o tym na każdym kroku. boli jedynie ten pieprzony fakt, że ja wtedy poświeciłam dla Ciebie wszystko, a Ty uznałaś że to był mój obowiązek.
nigdy wiecej kurwa, dość dobroci. ludzie to pieprzeni egoiści. teraz nie liczy się nic. skoro Ty zapomniałaś - ja też to zrobię. masz gwarancję.




piątek, 17 sierpnia 2012

a new and better beginning.

czuję się winna, za błędy które popełniasz, gdy nikt Cię nie hamuje. kiedyś to ja byłam tą, która słodką miną potrafiła sprawić byś przestał niszczyć swoje życie. teraz robisz to całkiem legalnie, z pomocą tych wszystkich pierdolonych przyjaciół, którzy mieli Cię chronić, a sprowadzają na dno.

wszystko się zmieniło, zwłaszcza ja. rzeczy na których zależało mi dawniej, teraz jakby są obojętne. życie toczy się dalej, z dnia na dzień, godzina za godziną. bez planów, bez rozpisanego dnia, po prostu do przodu, byleby mieć siłę na to by przetwać kolejny dzień.

powinnam się cieszyć. w teori jest tak, jak marzyłam. "jestem zdrowa, będę żyła kochanie". słowa które wywołały łzy szczęścia, niesamowita radość. lecz nigdy chyba nie będzie do końca dobrze. gdy jeden problem znika - pojawia się kolejny, kolejna przeszkoda.


on zagwarantuje mi nowy początek. sprawi że będę mogła zapomnieć o przeszłości, o błędach, o "nim", tym który mnie zniszczył. nie powiem mu o swoim życiu, nie powiem jakie miałam dzieciństwo, nie zdradzę mu jak wyglądało moje życie kilka lat temu. będzie mnie znał na tyle, ile mu pozwolę.

będzie wiedział jaki mam kolor oczu, na którym lubię spać boku, ile słodzę herbatę. nigdy nie pozna dlaczego na widok pijanej osoby mam łzy w oczach, dlaczego gdy widzę krew mam dreszcze, dlaczego na imię "Kuba" czuję cholerny ból w klatce piersiowej. nigdy się nie dowie, o rzeczach które sprawiły, że jestem tu i teraz - taka, a nie inna.