niedziela, 5 maja 2013

exhausted.

każde spojrzenie na nią jest bolesne. blada twarz, sine oczy. i ta niemoc, pieprzona niemoc z którą nie potrafi wygrać. nienawidzę patrzeć na jej cierpienie. gdy każdy ruch sprawia trudność, gdy słowa grzęzną w gardle. jak kilka kilometrów do przejechania staje się nie lada wyzwaniem. wszystko przeżywamy od nowa, nie znając podstaw jej stanu. znowu nie wiadomo co się dzieje, bo tłumy lekarzy są zbyt mało wyedukowani by jednoznacznie stwierdzić co jest przyczyną. więc żyjemy w nieświadomości, z tykającą bombą pod jednym dachem. nie potrafię tylko pojąć, dlaczego znowu nas to spotyka. czym sobie zasłużyliśmy. 

jestem wykończona. zmęczona każdym dniem który nic nie wnosi. wszystko takie same, rutyna i dzień za dniem, byle przetrwać. mam chęć położyć się do łóżka i zasnąć na tydzień. przeczekać, odpocząć.
i przede wszystkim.
pragnę przestać myśleć. 




piątek, 3 maja 2013

...

nie wiem co można nazwać szczęściem. w środku moja dusza czuje ukojenie, jednak często pojawiają się odstępstwa. strach. niepokój. lęk. nie chcę znów przez to przechodzić. nie potrzebuję teraz kolejnego zwiedzania szpitali i przesiadywania w białych, dusznych salach. po cichu liczę na to, że to nic groźnego. łudzę się, by to nie było to... przecież za wiele było nieszczęść ostatnimi czasy. wierzę, że to tylko próba. zmyłka. zwykła krótka chwila, w której znów muszę się bać. niepotrzebnie. bo wszystko za moment się wyjaśni, prawda?