Nigdy nie był moją własnością. Nie należał do mnie, ani ja do niego. Kochaliśmy się wzajemnie po cichu. Jakby zawstydzeni tym, że odważyliśmy się pokochać tak mocno. Różniliśmy się pod każdym możliwym względem. Łatwiej było znaleźć co nas dzieli, niż jakiekolwiek cechy wspólne.
Zawsze wiedziałam co do niego czuję. Nigdy nie było to dla mnie zagadką, nigdy nie odpowiadałam na to "nie wiem". Za każdym razem gdy ktoś o nim wspominał pod nosem się uśmiechałam, a w sercu się robiło jakby.. cieplej. Moje uczucia były bardzo wyważone. Stonowane i jakby każda garść miłości wyznaczona na dany dzień. Codziennie kochałam go z taką samą intenywnościa.
On popadał ze skrajności w skrajność. Z wielkiej miłości i patrzenie na mnie bez słów wpadał w złość, nienawiść i nie chciał mnie znać. Jakby obwiniał mnie za całe 3 lata swojego życia. Za każde niepowodzenie. Uważał, że gdyby te 36 miesięcy spędził przy moim boku, wszystko byłoby prostsze i piękniejsze. Choć naprawdę nigdy tego nie wiedział.
Nie miał świadomości jakby nam było razem.
Bo mimo tych wszystkich faktów które o sobie wiemy, nie znamy się tak dobrze jak nam się wydaje. Z dnia na dzień wiem o nim mniej, dawny ten, którego kochałam z całego serca odszedł gdzieś daleko.
A ja zwyczajnie tęsknie. I wykańcza mnie to. Wysysa resztki jakiejkolwiek siły by o to walczyć. Mam już dość starania się o to. Chcę by był taki, jak kiedyś. W chwili gdy go pokochałam - miłością, która trwa do dziś, ale nie jest już tym samym, co czułam w pierwszym dniu gdy spojrzałam w jego oczy.
Niebieskie, jasne oczy, z których biła szczerość, szczęście i ten pieprzony optymizm, który zgubił gdzies po drodze, a który zawsze mnie podtrzymywał.
Dziś czuję, jakbym żegnała go. Godziła się z tym, że odszedł. Stała nad jego grobem opłakując tą.. nieszczęśliwą? niespełnioną? miłość, która nigdy nie miała prawa zaistnieć. Która nigdy nie miała prawa się wydarzyć.
Nienawidzę go za to, że mnie z tym zostawił. Samą. Bez jakiegokolwiek wytłumaczenia. A przecież jako jedyny był przy mnie wtedy, gdy przeżywałam to wszystko po raz pierwszy. Gdy żegnałam po raz pierwszy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz