poniedziałek, 24 listopada 2014
Budzisz we mnie takie uczucia, z którymi jeszcze chyba nie miałam do czynienia. Być może zwyczajnie powinnam odwiedzić kardiologa i spytać o palpitacje, które pojawiają się, kiedy Cię widzę. Okazałoby się zapewne, że to objaw jakiejś choroby, a i na trzęsące się dłonie również znalazłoby się logiczne wytłumaczenie nie ujmujące Twojej osoby. Niemożliwe przecież, żebym była w Tobie zakochana. Rozważne kobiety nie powierzają swojego serca prawie obcemu mężczyźnie. Gdzie się podziała moja odpowiedzialność?! Łamię wszystkie swoje dotychczasowe zasady. Ponownie robię na przekór temu, co zwykle sobie obiecywałam. Pozwalam zbliżyć się do siebie, nie uprzedzając o zagrożeniu i rozczarowaniu jakie czeka. Co najmniej egoistyczne i nieodpowiedzialne zachowanie. Chcę byś był przy mnie, ale boje się przed Tobą otworzyć, bo gdy to zrobię, nie będzie odwrotu, a perspektywa tego, że mogłabym Cię stracić sprawia, że obawiam się wykonać jakikolwiek ruch.
piątek, 21 listopada 2014
Zwątpiłam w swoje umiejętności podejmowania słusznych decyzji. Nie potrafię w zasadzie ocenić, czy postąpiłam dobrze, czy może znów na liście popełnionych błędów dojdzie kolejny myślnik. Czuję się rozdarta i okradziona z resztek nadziei. Wyrwano mi cały optymizm i zostawiono tylko codzienne powątpiewanie w sens życia. Choć prawdę mówiąc, już chyba jako całkiem małe dziecko dostrzegłam, że życie wcale nie jest piękną bajką, gdzie rodzice zabierają Cię na plac zabaw i basen. Całkiem szybko zrozumiałam, że tkwię w jednym wielkim bezsensie i nijak nie będę w stanie się z niego wyrwać. Próbowałam na różne sposoby "żyć". Tak jak chciała moja matka, siostra, chłopak i wszyscy inni dookoła. Naprawdę próbowałam. Ale w pewnym momencie siada cierpliwość i nie chcę się walczyć o coś, na czym człowiekowi właściwie nie zależy. A mi przestało zależeć już dawno.
Subskrybuj:
Posty (Atom)