piątek, 21 listopada 2014
Zwątpiłam w swoje umiejętności podejmowania słusznych decyzji. Nie potrafię w zasadzie ocenić, czy postąpiłam dobrze, czy może znów na liście popełnionych błędów dojdzie kolejny myślnik. Czuję się rozdarta i okradziona z resztek nadziei. Wyrwano mi cały optymizm i zostawiono tylko codzienne powątpiewanie w sens życia. Choć prawdę mówiąc, już chyba jako całkiem małe dziecko dostrzegłam, że życie wcale nie jest piękną bajką, gdzie rodzice zabierają Cię na plac zabaw i basen. Całkiem szybko zrozumiałam, że tkwię w jednym wielkim bezsensie i nijak nie będę w stanie się z niego wyrwać. Próbowałam na różne sposoby "żyć". Tak jak chciała moja matka, siostra, chłopak i wszyscy inni dookoła. Naprawdę próbowałam. Ale w pewnym momencie siada cierpliwość i nie chcę się walczyć o coś, na czym człowiekowi właściwie nie zależy. A mi przestało zależeć już dawno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz