piątek, 16 listopada 2012

paradise at your fingertips.

cały czas czułam, że jedyne maksimum jakie życie jest mi w stanie zaoferować to gdy stając na palcach mogę opuszkami musnąć nieba. więc wyciągałam dłonie ku słońcu i z całych sił próbowałam wspiąć się do góry. wreszcie wyczerpana opadałam z sił. i szczęście uciekało. regenerowałam się. by znowu podjąć próbę złapania raju. gdy to wykańczało ponownie. poddawałam się, wreszcie nie chciałam już próbować. do dnia, w którym poznałam kogoś, kto pokazał mi więcej, niż oferował mi mój własny, zamknięty świat. ON. brał mnie na ręce i unosił w górę, bym mogła jak najdalej dosięgnąć chmur. zanurzałam się cała w objęciach upragnionego raju. łapiąc promienie słońca, rozkoszując się radością, w jakiej przyszło mi trwać. doskonale zdawałam sobie sprawę, że to wyłącznie jego zasługa, że mogę smakować upragnionego szczęścia. jedynie On, sprawiał, że życie nabierało nowych kolorów. takich, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. poznawałam życie od nowa. i w momencie gdy stwierdziłam, ze pokazał mi już wszystko, zaskakiwał mnie na nowo. nauczył jak uśmiechać się, jak zapomnieć o wszystkich złych wspomnieniach, jak żyć. ale przede wszystkim, nauczył mnie, jak kochać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz